04.01.2005 :: 21:33
...Patrzac na nia, zastanawiałem sie, co dobrego zrobiłem dla niej, dla mojej ukochanej osoby w konczacym sie za kilka dni roku. Bylismy razem, tak jak dwanascie miesiecy wczesniej, a samo to w przesaczonym kiczem, seksem, zdradą i przemoca swiecie, można było uznac za sukces. W tym czasie, udało nam się przezwycieżyć kilka mniejszych lub wiekszych kryzysów i tak oto pukały do naszych drzwi, pierwsze wspolne swieta Bożego Narodzenia. Nachyliłem sie nad nia, tak niewinnie oddychajaca przez sen, moja wybrana kobieta, z wielka delikatnodscia odgarnałem blond włosy, ozłocone przez jasnosc z kominka i poczałem głaskac jej rozpalone spacerem policzki. Miała tak zniewalajaco gładka, aksamitna skore. Uwielbiałem ja dotykac kiedy spała. A teraz była ze mna, wreszcie po długim czasie moglismy razem wyjechac i cieszyc sie wzajemna bliskoscia. Przebudziła się na moment, kiedy przenosiłem ja na wielkie drewniane łozko stojace nieopodal, ale już po chwili dopasowani do siebie jak dwie łyżeczki z przedwojennego kompletu do kawy, połozylismy sie na mieciutkiej kapie. Żar bijacy od kominka dawał tyle ciepła, iż spokojnie mogła wypoczac bez ukrywania swego najpiekniejszego ciała pod słoncem w cieżkiej poscieli...