17.01.2005 :: 17:30
DLA PAULINKI ZBOCZUCHA:0 Wreszcie, kiedy lezala na brzuszku, mruczac coraz bardziej, swoim jezykiem dotykalem delikatnie, na przemian z mocniejszymi akcentami jej kregosłup, a kiedy doszedlem do karku, kazde lizniecie wywolywalo wielka fale rozkoszy, ktora rozpalwala sie po calym jej ciele. Powolnym ruchem, pozbylem sie jej bielizny, odwrocila sie do mnie, proszac abym pocalowal jej piersi, proszac o rozkosz, której tak pragnie. Patrzyłem się jej głęboko w cudowne niebieskie oczy i przedlużajac ta chwile w nieskonczenie dlugo trwajace oczekiwanie, zblizylem gorace usta do dwoch najbardziej ksztaltnych wypuklosci swiata, zataczajac na nich elektryzujace kregi, calujac rozpalone cialo miedzy nimi, az wreszcie dotknalem jej w miejscu, gdzie najbardziej mnie w tej chwili pragnela. Wyprezyla sie w ekstazie, unoszac piersi jeszcze wyzej, a na jej twarzy pojawila sie bloga rozkosz, ale przeciez bylo to tylko preludium do tego, co mialo nastapic niebawem. Mimowolnie i nieswiadomie, rozchylila szerzej swe nogi, pozwalajac mi glaskac uda, a wreszcie pozwalajac mi zanurzyc sie w mieciutkim, subtelnym meszku miedzy nimi. Zarzucila mi na szyje rece, przyciagajac mnie do siebie, a juz po chwili bylismy razem, bylismy jednoscia, wybierajac sie w bloga podroz do granic nieba… Kiedy obudzila sie bylem przy niej, czule ja tulac do swojego cieplego, meskiego ciala. Byla moja kobieta, moja krucha istotka, ktorej pragnalem dawac czulosc, milosc i opieke. Byla moja Jedyna. KONIEC